Alek rano wyjrzał przez okno i zdegustowany stwierdził „mamo, chciałbym być na plaży gdzie spotkaliśmy Biszkota”. Ja też. Co prawda Biszkopt, czyli roczny labrador zwany przez Alka w skrócie Biszkotem, wcale mi do szczęścia nie potrzebny, ale slońce i błogie lenistwo i owszem.
I wcale mi nie przeszkadzało, że dnie rozpoczynaliśmy niemalże bladym świtem.
I że nasze dzieciaki „otwierały” plażę
i jako ostatnie wieczorem wychodziły z wody:-)
Generalnie do powtórki za jakieś 10 miesięcy”:-) .